Kolki, płacze i inne nieszczęścia

maja 24, 2016 0 Comments

W ciąży uznałam że po porodzie jakoś to będzie - w końcu każda matka posiada intuicję, czyż nie? Każda także uczyła się tego jak dziecko jest zbudowane i jak dbać o jego higienę. Zrobiła wyprawkę. Pościeliła łóżeczko i wyprasowała ubrania. Zadbała o uwicie gniazda. Czego się więc obawiać? Jedynie czekać na rozwiązanie - a później już tulenie, tulenie i tulenie... Tyle wyobrażeń, a tymczasem rzeczywistość potrafi się z nimi rozminąć.

Dopiero po porodzie usłyszałam termin "kolki" i jakoś skojarzyłam że coś mi to mówi - nie pamiętałam jedynie w którym to kościele dzwoni... To po porodzie przeżyłam najgorszy tydzień, gdy moje dziecko płakało niemal bez przerwy - a ja razem z nim, bo wydawało mi się, że skoro wrzeszczy i krzyczy, dzień i noc, to z pewnością dzieje mu się jakaś okrutna krzywda, a ja również mu ją wyrządzam - brakiem pomocy. W pewnym momencie z przerażeniem zauważyłam jak małe ciałko wygina się we wszystkie strony i napręża. A ponieważ zewsząd grzmiało niczym wyrok: "no tak, chłopcy mają problemy z kolkami", to co widziałam zinterpretowałam jako kolki, a te, idąc za brzmieniem tego wyrazu - jako ból brzucha, który wszystkiemu jest winien.

Jednak obserwacja mojego dziecka, początkowo około 22 godzin na dobę (bo tyle pozostawałam w gotowości) przyniosła mi nieco inne wnioski. Otóż, szaleńczo wg niektórych, doszłam do wniosku że ból brzucha nie jest przyczyną mrożącego krew w żyłach wrzasku. To tylko jeden z przyczynków do histerycznej reakcji, ale wcale nie jedyny.
Wg moich wniosków Kazik wpadał w szał gdy odczuwał że nie jest już w brzuchu. Gdy stykał się z czymś nowym. Gdy zdarzało mu się usłyszeć lub zobaczyć więcej, głośniej, coś innego niż dotychczas. Gdy było mu za chłodno lub za ciepło, gdy bujało za mocno lub nie bujało, gdy było zbyt stabilnie, gdy było plecami do dołu, gdy było daleko od mamy lub pachniało czymś nowym. No i oczywiście gdy mleko wlatywało do brzucha, a to co w brzuchu przesuwało się w stronę pieluchy, ale równocześnie niewyćwiczone zwieracze zaciskały się zamiast otwierać, co powodowało napinanie, wyginanie się, ból - i kolejną dawkę krzyku. Nierozwinięty układ trawienny był dodatkowym powodem, nie główną przyczyną.

Aby nie móc sobie nic zarzucić - i zwiększyć prawdopodobieństwo przyniesienia ulgi dziecku - chwytaliśmy się jednak większości sensownie brzmiących (lub trafiających w intuicję) rozwiązań, w tym tych dotyczących uporania się z bólem brzuszka. W naszym wypadku ostatecznie sprawdził się poniższy zestaw "anty kolkowy". Od razu zaznaczam, że metod jest jeszcze więcej i w wypadku każdego dziecka może podziałać nieco inny zestaw.

- metoda 5s - u mnie na pierwszym miejscu, ponieważ pomagała nam radzić sobie z bólem istnienia dzidziusia i stworzyć mu warunki przypominające te z brzucha - w momentach histerii ("napadów kolkowych")  oraz podczas nocnego usypiania
- tulenie, kangurowanie, noszenie na rękach - nie, nie boję się że dziecko "się przyzwyczai", uważam że gdy zacznie raczkować to samo zejdzie z rąk, a póki co nie umie samo się przemieszczać, jest zupełnie od tych rąk uzależnione. No i póki mogę to tulę, to najpiękniejsze chwile bliskości. Pomagają mu poczuć się bezpiecznie, wyciszyć, uspokoić smutki - ramiona matki powinny być wypisywane na każdej recepcie na kolki
- bujanie, wspólne tańczenie i śpiewanie - jak wyżej
- kropelki - ułatwiające dojrzewanie układu pokarmowego oraz rozbojanie pęcherzyków powietrza i wydalanie gazów. W naszym wypadku jest to probiotyk Biogaia i krople Espumisan 100 - do stosowania od pierwszych dni życia. Wkrótce Kazik skończy 3 miesiące i będziemy odstawiać jedne i drugie
- masaże brzuszka - w internecie można znaleźć filmy instruktażowe pokazujące kierunek wymasowywania z jelit zalegających tam gazów. Dodatkowo robienie "rowerka" nóżkami. I dużo leżenia na brzuchu - Kazik uwielbia spać w tej pozycji
- ciepłe kąpiele - na rozluźnienie i uspokojenie
- ciepłe okłady - my stosowaliśmy zwykły termofor, ale można kupić mały, dopasowany do rozmiarów brzuszka dziecka, np. z pestkami wiśni (wówczas nie stosujecie wody - wrzątek może się rozlać i być niebezpieczny, należy szczególnie uważać stosując zwykłe termofory!)
- czas - już teraz, blisko 3 miesiąca, widzę jak dziecko zmienia się w tym czasie i dorasta psychicznie i fizycznie. Z tego względu zaczęłam wierzyć w teorię 4 trymestru - zwykle po 3 miesiącach problem kolek mija.

Jeśli i Wy szukacie sposobów złagodzenia bólu Waszych dzieci - mam nadzieję że powyższe metody, lub zmodyfikowane i połączone z kilkoma innymi które można znaleźć w poradach innych rodziców, szybko pomogą! Pamiętajcie - z czasem ma być tylko łatwiej :)

0 komentarze:

Recenzja: Harvey Karp, Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy

maja 19, 2016 0 Comments

Tę książkę poleciła mi jedna z mam z mojej ulubionej grupy na FB, w momencie gdy zrozpaczona zapytałam pewnej nocy o sposoby radzenia sobie z kolką. Miałam za sobą wszelkiej maści kropelki, masaże, termofory, kąpiele, suszarki i inne metody, z których działała żadna. Wprawdzie nie dażę zaufaniem lektur poradnikowych dla rodziców, jednak ta mama wzbudzała moje zaufanie, w dodatku również ma syna Kazika - intuicja podpowiedziała mi, że warto spróbować. Jeszcze tej samej nocy odnalazłam książkę w księgarni internetowej i zamówiłam priorytetem.

Jedyne czego żałuję to to, że nie przeczytałam tej pozycji wcześniej. Najlepiej jeszcze w ciąży, aby od pierwszego dnia po porodzie rozumieć więcej.

Dr Harvey Karp to uznany pediatra oraz ekspert od rozwoju dziecka, ma za sobą przebadane tysiące małych ludzi. Na podstawie własnych obserwacji opracował system postępowania z płaczącymi dziećmi oraz wytłumaczył, w jego rozumieniu w sposób właściwy, fenomen kolki. W pierwszej chwili teoria brzmi dość szamańsko, ale muszę przyznać - ja jej ufam. W naszym wypadku porady się sprawdziły, a to co stosowaliśmy intuicyjnie ustawione w lepszą kolejność i wykończone lepszą jakością w końcu przyniosło sukces!

Osobiście uważam, że kolki to nie, jak powszechnie się uważa, bóle brzucha. Wg mnie jest to reakcja niedojrzałego układu emocjonalnego dziecka na fakt znalezienia się poza brzuchem matki, a to co odczytujemy za problemy z małym brzuszkiem - to tylko jeden z elementów, w dodatku nadmierna reakcja na drobne problemy, które wraz z upływem tygodni przestają być za nie postrzegane przez samo dziecko.

Książka pomogła mi nie tylko się uspokoić i dała ukojenie w potwierdzeniu powyższej teorii, ale także podała mi na talerzu rozwiązanie pewnych problemów. Możecie to uważać za szamaństwo i praktyki czarownic (niektóre metody w pierwszym momencie wyglądają przerażająco) - najważniejsze, że u nas się sprawdziło. Kazik się uspokoił, a ja zyskałam odrobinę szczęścia - w końcu byłam w stanie ukoić moje płaczące dziecko, dać mu chwilę odpoczynku i odegnać przerażenie. A nie ma nic ważniejszego w wypadku młodej matki, nieprzespanych nocy i zapłakanego noworodka.

Dr Karp przytacza swoją metodę, która opiera się na czterech teoriach:
- czwartego trymestru - wg której pierwsze trzy miesiące są dla dziecka przejściem ze stanu z brzucha do świata na zewnątrz - w tym czasie warto dać dziecku ukojenie poprzez odtworzenie atmosfery maminego brzucha
- odruchu uspokajania się - jako wyłącznika płaczu, z którym dzieci się rodzą, należy "tylko" go odnaleźć i umiejętnie włączać
- metody "5s" - wynalazku, któremu długo będę wdzięczna, który pozwolił nam zapanować nad histerią i "kolkami", dał ukojenie, uspokoił płacz i pomógł Kazikowi zasypiać - to pięć sposobów, które wykonywane w określony sposób i w określonej kolejności pomagają włączyć dziecku odruch uspokajania się
- przytulaczenia - jako dopełnienie "5s" - wspólnie pozwalają uspokoić niemowlę.

Polecam, gorąco polecam wszystkim obecnym i przyszłym  mamom niemowląt - tym, które szukają sposobu na ograniczenie płaczu i uspokojenie dziecka (ale również siebie i pytań "czy to normalne? czy ten płacz oznacza coś strasznego?"), a również tym które chcą wiedzieć co może spotkać je po narodzinach i jak próbować sobie poradzić w trudnych chwilach.

0 komentarze:

Baśń o półce

maja 16, 2016 0 Comments

Dawno, dawno temu, za siedmioma rzekami, ośmioma morzami i wieloma ulicami rósł Magiczny Las. Cały zasadzony był drzewami różnych gatunków - bukami, dębami, brzozami, sosnami, modrzewiami, świerkami, a nawet drzewami owocowymi. Każde z nich miało swoją historię i długie korzenie sięgające wgłąb podłoża. Po środku lasu stało drzewo największe, najpotężniejsze i niezwykłe - było to Magiczne Drzewo o darze mówienia ludzkim głosem.
Poza drzewami las zamieszkiwały mniejsze rośliny a także zwierzęta - wiewiórki, króliki, lisy, wilki, sarenki i kilka jednorożców.
Któegoś dnia do lasu dotarł Drwal. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że zabłądził i nie umiał znaleźć drogi powrotnej. Po kilku godzinach, gdy bliski był już kresu sił, spotkał wiewiórkę wędrującą z zającem.
- Kim jesteś człowieku? - zapytały zwierzęta.
- Jestem Drwalem. Dotarłem do tego lasu w poszukiwaniu jagód, ale zabłądziłem i nie mogę znaleźć wyjścia. Czy możecie mi pomóc? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Niestety, my nigdy nie byliśmy na skraju lasu, bo tu nam dobrze. Ale znamy kogoś mądrego kto wie wszystko i może Ci pomóc - powiedziała wiewiórka.
- Bardzo chętnie skorzystam z tej pomocy - odpowiedział Drwal - jednak jestem teraz zbyt słaby aby ujść więcej niż kilka kroków.
Na te słowa wiewiórka i zając przynieśli Drwalowi posiłek - kilka orzechów, korzonków i garść rosy zebranej z liści. Ponieważ dary te pochodziły z Magicznego Lasu, Drwal szybko nabrał sił i był gotowy do dalszej podróży. Po kilku godzinach cała trójka doszła do środka lasu i stanęła przed Magicznym Drzewem.
- Magiczne Drzewo, to jest Drwal i potrzebuje Twojej pomocy - powiedział zając.
- Ależ to jest drzewo, a obiecaliście mi pomóc, a jak drzewo mogłoby mi cokolwiek powiedzieć? - zapytał z troską w głosie Drwal.
- Ja jestem Magiczne Drzewo - odpowiedziało drzewo, z lekkim oburzeniem - wprawdzie moje korzenie sięgają samego dna tego lasu i nie mogę się nigdzie ruszyć, ale wiele wiem. Umiem też pokierować Cię do wyjścia z tej krainy. Powiedz mi jednak, skąd przybywasz?
- Z krainy Siedmiu Snów - odpowiedział Drwal - i bardzo chciałbym trafić do niej znowu gdyż tęsknię za rodziną.
- Zawsze chciałem trafić gdzieś indziej i zobaczyć jak to jest. Wiedzieć jak rozmawiają ze sobą rodziny przy obiedzie, jak chodzą do pracy, jak odpoczywają... Nigdy jednak nie było mi to dane - drzewo zamyśliło się - Mam pomysł. Ja powiem Ci jak trafić do domu, a ty wyświadczysz mi przysługę, dzięki której będę mógł dowiedzieć się jak to jest w innych miejscach.
- Jak miałbym tego dokonać? - zdziwił się Drwal.
- Widzisz, tu mam dwie nieużywane gałęzie. A ty masz siekierę. Oddam Ci je abyś przerobił je na coś użytecznego, co będzie oglądało na codzień życie innych ludzi. Te gałęzie będą w snach przesyłały mi widoki z odległych krain i dzięki temu już nigdy nie zaznam nudy, zawsze będę mieć możliwość zaglądania do ich życia.
- Dobrze - zgodził się Drwal - tak uczynię jak mówisz.

Dzięki wskazówkom Magicznego Drzewa Drwal, taszcząc ze sobą dwie olbrzymie gałęzie, dotarł do skraju lasu, a następnie do krainy Siedmiu Snów. Tam następnego dnia o świcie rozpoczął pracę w swojej szopie. Wtem odwiedził go gość:
- Gdzie byłeś Drwalu? Myślałem że wspólnie popracujemy nad czymś nowym? - zapytał przybysz stając w drzwiach szopy.
- O Stolarzu, dobrze że jesteś! Nie uwierzysz co mi się przydarzyło! Opowiem ci podczas pracy o pewnym magicznym lesie, ale tymczasem chcę cię prosić o pomoc. Widzisz te dwie gałęzie oparte o bok szopy?
- Widzę, są olbrzymie, wyglądają na bardzo ciężkie i ciemne! - odpowiedział Stolarz.
- Tak. Wiele siły kosztowało mnie przytarganie ich tutaj z lasu. Chcę abyś pomógł przerobić mi je na deski. A gdy już to zrobimy - abyś przerobił je na coś użytkowego. Wspaniałe meble, spełniające swoje funkcje i służące ludziom w codziennym życiu!

Tak też zrobili. Najpierw pocięli gałęzie na deski, następnie zanieśli je do pracowni Stolarza i pracowali nad nimi wiele dni, aż w końcu Stolarz pozostał z drewnem sam na sam aby zadbać o każdy szczegół i wykończenie swojej pracy.
Po pewnym czasie Stolarz zjawił się ponownie u drzwi szopy Drwala:
- Drwalu, skończyłem! Chodź ze mną i zobacz!

Oczom Drwala ukazały się niesamowite meble, trzeba przyznać że Stolarz miał fach w ręku i z miłością przyłożył się do swojej pracy. Z desek Magicznego Drzewa wyczarował ciężki, masywny stół przy którym spokojnie mogła pomieścić się cała rodzina. Obok stołu stało 5 krzeseł o litych oparciach pokrytych płaskorzeźbami przedstawiającymi ogromne drzewo i zwierzęta u jego stóp oraz ptaki latające wokół korony. Dalej widać było ławkę, która z powodzeniem mogła stanąć w parku i służyć za miejsce odpoczynku zakochanym, starszym oraz najmłodszym i wysłuchać wielu magicznych historii. Nad ławką na haku wisiała ozdobna drewniana rama na obraz bądź ogromne zdjęcie. A w rogu, oparta o ścianę pracowni, z początku niepozorna półka. Gdy jednak Drwal przyjrzał się jej uważniej, zauważył że tak naprawdę jest to najpiękniejsza półka świata - stworzona z litych desek, dostojna i okrutnie ciężka. Ponad masywnym dołem znajdowała się powierzchnia na postawienie pamiątek, przykryta cieniutką warstwą szkła, ponad którym zamontowano lampki - tak aby światło delikatnie się w nim odbijało. Całość zwieńczona była drewnem pomieszanym ze szklanym błyskiem. Tak, półka zdecydowanie robiła wrażenie.
- Stół i krzesła otrzyma pewna rodzina. Ramę na obraz małżeństwo mieszkające nieopodal. Ławka stanie w parku tak, aby każdy mógł z niej korzystać - powiedział Stolarz.
- Zgadzam się - odpowiedział wciąż zachwycony Drwal - a półka? Co zrobimy z tak piękną półką? - zapytał.
- Półka trafi do kogoś wyjątkowego - odpowiedział Stolarz i równocześnie się do siebie uśmiechnęli.

I tym sposobem nad Twoją głową wisi półka, którą codziennie oglądasz. Gdy będziesz większy nie przejdzie Ci przez myśl że jest w niej coś wyjątkowego, bo nie będziesz już o tym pamiętał. Teraz jednak jesteś jeszcze na tyle mały, że rozumiesz więcej języków niż tylko ludzki i codziennie patrzysz na nią, machasz do niej rączkami i nóżkami i opowiadasz o wspaniałościach tego świata. Półka w zamian opowiada Ci o wspaniałościach dziejących się w Magicznym Lesie, o szumie drzew, świergocie ptaków i wiaterku płynącym ze skrzydeł elfów. I śmiejecie się do siebie nawzajem, a stare mądre Magiczne Drzewo uśmiecha się gdzieś pośrodku lasu...

0 komentarze: