Strachy końca ciąży

Nie oznacza to jednak, że siedzę spokojna na kanapie przed telewizorem, pozbawiona wszelkich lęków. Jednak ku mojemy zdziwieniu te główne nie są wcale związane z porodem - którego oczywiście nadal się boję (bólu, tego jak to będzie wyglądało w rzeczywistości, tego że nie da się tego uniknąć, jak dam sobie radę, czy zachowam się z godnością, czy nie zacznę miotać słowami których będę się później wstydziła...) - ale z tym co nastąpi po nim.
Jaką będę matką?
Czy dam radę sama przewinąć moje dziecko, z którym nie wiem co się robi? Jak go ubiorę po raz pierwszy? Czy będę umiała wziąć na ręce?
Czy nie dam skrzywdzić tego maleństwa i czy sama tego nie zrobię?
Jak wychować młodego człowieka i ukształtować w nim wartości moralne? Jak przygotować go na twarde życie, jednocześnie dając to co zdołam? Czy to nie będzie zbyt mało?
Ale przede wszystkim - patrzę na mój brzuch i ciągle się boję o to co się tam dzieje. Czy to że zjadłam coś z większą zawartością cukru mu nie zaszkodziło? Czemu danego dnia jest pobudzony, czy to oznacza że jest szczęśliwy, czy wręcz przeciwnie? Czemu nie umiem rozpoznać nastrojów wnętrza mojego brzucha? Ba, często nie umiem rozpoznać czym mnie akurat zaczepia ani jak jest ułożony - czy to oznacza że brakuje mi elementarnego instynktu macierzyńskiego?
Najgorsze są jednak pobudki w środku nocy - gdy nareszcie udaje mi się zasnąć i w moim brzuchu następuje spokój - budzę się z lękiem o to czy wszystko jest w porządku i czemu on się nie rusza?!
Tak więc - ten 9 miesiąc to nie tylko lęk o to jak będzie przebiegał poród i jak dam radę. To więcej wątpliwości dotyczących tego co będzie po nim, ale również ogromne pragnienie aby w końcu nastąpił - żeby można było mieć dziecko na wierzchu i w każdym momencie na nie spojrzeć, zobaczyć jak oddycha, a nawet płaci czy grymasi. Niewiedza jest jednak najgorsza.
0 komentarze: