Pierwszy tydzień po cesarce

marca 15, 2016 3 Comments

Nie wiem jak to wygląda statystycznie, mam ze sobą tylko swój przykład, ale wiem jedno - zastanawiałam się setki razy czy coś jest normalne czy nie, jak to wygląda w wypadku innych dziewczyn i kiedy jakie objawy ustępują, o ile w ogóle, więc napiszę Wam jak było ze mną.

Jak już wiecie - cięcie cesarskie miałam nagłe i nieplanowane. Zawsze chciałam rodzić siłami natury i nie wyobrażałam sobie że miałoby być inaczej, rzeczywistość spłatała nam jednak figla. Nie byłam gotowa na to co mnie czeka bo i nie nastawiałam się na taką ewentualność.

Gdy już przewieziono mnie na salę pooperacyjną - po kilku godzinach zaczęłam znów czuć nogi, a później całą resztę powyżej pasa. Nie wiem po jakim dokładnie czasie bo byłam wszystkim otumaniona i nie myślałam zbyt logicznie. Na sali pooperacyjnej spędziłam 12 godzin. 10 z nich pod kroplówkami, nawadniającymi i przeciwbólowymi. Pamiętam że gdy podpięli mi ketonal zaliczyłam niezły odlot :). Po przyjęciu na pooperacyjną pielęgniarka położyła mi na brzuchu obciążenie dla lepszego obkurczania macicy i regularnie kontrolowała stan rany oraz zmieniała mi podkłady. Po odpięciu ostatniej kroplówki posadzono mnie na łóżku, na szczęście najpierw zabrano mi dziecko :) i umieszczono w specjalnym wózeczku, który towarzyszył nam już do końca pobytu - na Inflanckiej dziecko jest cały czas z matką. Siedziałam tak dość długo aż przyszły po mnie pielęgniarki z położniczego i pomogły przejść na wózek, na którym zawiozły mnie na oddział - to też był niezły odlot, nie byłam w stanie ustać na nogach. Na oddziale trafiłam do sali w której początkowo byłam sama i czekałam na Tatę Kazika aby pomógł mi wstać i pójść do łazienki. Bardzo szybko na obchód przyszedł ginekolog oraz pediatra - nie byłam w stanie wstać z tego cholernego łóżka i rozebrać dziecka do badania. Nie byłam w stanie wyjąć go z tego wózeczko-łóżeczka. Po jakimś czasie udało mi się dojść do łazienki, wziąć prysznic, zmienić bieliznę itp.

Przez pierwszy dzień dostawałam środki przeciwbólowe 6 x na dobę, drugiego dnia były to już 4 dawki, trzeciego - 2. Po operacji nie byłam w stanie przejść z pozycji siedzącej do leżącej i odwrotnie. Położenie się do snu i wstanie stanowiło nie lada wyzwanie, szczególnie jeśli musiałam obrócić się na drugi bok lub szybciej podnieść do małego. Wyjęcie go z wózeczka i zajęcie się nim, czy nawet utrzymanie na rękach graniczyły z cudem. A jednak tak się dzieje - po cesarece jesteś rzucona na głęboką wodę. Pierwszego dnia większość czasu spędził ze mną Tata Kazika. Wychodząc wieczorem poprosił pielęgniarkę aby przyszła do mnie za pół godziny i pomogła mi się podnieść i odłożyć małego do wózeczka (akurat karmiłam go w łóżku, na leżąco) - usłyszał reprymendę, że sama muszę się wszystkim zajmować bo jak nie zacznę to tak mi zostanie i że powinnam cały dzień chodzić po korytarzu. Wzięłam to sobie do serca i następnego dnia przełaziłam pół dnia aby rozchodzić ból - w efekcie nogi spuchły mi do rozmiaru słoniowego. Cały nadmiar limfy który pozostał po porodzie i operacji spłynął do nóg, które były aż błyszczące z powodu nadmiernego napięcia skóry. Czegoś takiego nie widziałam. Tymbardziej straciłam zdolność chodzenia i przemieszczenie się od łóżka do toalety stanowiło nie lada wyzwanie, przejście na drugi koniec korytarza po gotowaną wodę do przelania butelki - wydarzeniem na skalę zdobycia szczytu. Szwy ciągnęły, rana od środka bolała, straciłam mięśnie brzucha i musiałam polegać tylko na plecach, wszystko mnie bolało i spuchło,brzuch wyglądał jak w 7 miesiącu ciąży, a ja samodzielnie nie mogłam pokonać nawet wysokośći brodzika aby wziąć prysznic. W takim stanie wyszłam ze szpitala w 3 dobie.

W domu wszystko ruszyło z kopyta i z dnia na dzień widoczna była poprawa. Wprawdzie pierwsze 2 dni musiałam prosić o pomoc w wejściu do wanny i umycie stóp Tatę Kazika, jednak już pod koniec 5 doby od cesarki umyłam włosy. W 6 dobie zaczęłam samodzielnie siadać i wstawać z kanapy (im niżej tym trudniej było się ruszyć). W 7 pojechaliśmy zarejestrować małego do USC i zdjęłam szwy (rana zewnętrzenie się wygoiła, dostałam przykaz niećwiczenia przez 6 tygodni do wizyty u lekarza i dalszych instrukcji, oraz informację że za pół roku powinnam odzyskać przynajmniej częściowo czucie w brzuchu), a w 8mej posprzątałam część mieszkania i ugotowałam obiad podczas snu Kazika.

Nadal denerwuje mnie to że czuję dotyk brzuchem gdy już gdzieś po czymś nim przejadę, dotykanie go nic nie daje, poza tym jest duży obwisły i spuchnięty, stopy i łydki nadal nie doszły do siebie - jednak z każdym dniem odzyskuję jakiś kawałek dawnej sprawności i liczę na to że będzie coraz lepiej :)

Mam nadzieję że te słowa będą pocieszeniem dla dziewczyn po CC, bo pierwsze dni to prawdziwa gehenna, podczas której zastanawiamy się jak to będzie w przyszłości.

3 komentarze:

  1. Omg!!! Nie ma na to reguły - mi po 8h od co kazano wstać, takteż zrobiłam. Trochę w głowie się krenciło, ale w 10h stałam już sama pod prysznicem, w asekuracji miałam taboret, ale dałam radę. Drugi dzień bolało, ale bez problemu podnosiłem się z łóżka i zajmowałam Jachem. Żadnych opuchniętnychy nóg, fakt brzuch był dosyć duży jeszcze przez jakieś 5 dni,ale stopniowo malał. Z pomocy męża skorzystałam, tylko przez tydzień i kazałam wracać do pracy, bo po tygodniu już śmigałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dokładnie tak jak piszesz. U mnie jednak po pierwszej cesarce było znacznie gorzej a przez tydzień nie mogłam zrobić praktycznie nic poza leżeniem i człapaniem do łazienki. Za drugim razem cesarka była całkiem inna o wiele lżejsza a na drugi dzień po już brałam syna na ręce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po kilku kolejnych dniach mam jeszcze keden komentarz: jest coraz lepiej!! ;) pomiedzy drzemkami malego (o ile da sie ode mnie odkleic...) jestem w stanie ugotowac na raty obiad na dwa dni, a dzis nawet udalo mi sie poodkurzac ;) wprawdzie nadal to boli jak cholera ale nie jest juz calkiem awykonalne ;)

    OdpowiedzUsuń