Cukrzyca ciążowa - moja historia

lutego 22, 2016 0 Comments

Informacja o cukrzycy ciążowej spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.

Oczywiście na począktu towarzyszył mi strach - o zdrowie dziecka. To nie był pierwszy strach, bowiem jak wiecie już wcześniej wiele rzeczy nie układało się pomyślnie i szaleństwo hormonów sprawiało że miałam się czego bać - a teraz dołożyło do tego nową jednostkę chorobową, okazało się że łożysko produkuje takie ilości insuliny, że mój organizm w obliczu wszystkich wyzwań nie jest w stanie poradzić sobie z przecukrzeniem. I niestety, niewiele miało to wspólnego z zajadaniem się lodami czy czekoladkami :), a przyznaję - w mojej ignorancji niezbyt wiele wiedziałam o tej jednostce chorobowej i to była moja pierwsza myśl: "przecież ja nawet nie lubię słodyczy"!


Przez pierwsze miesiące męczyłam się z nudnościami, wymiotami, wstrętem do zapachów i jedzenia - skutek był taki że przez mniej więcej 3 miesiące nie jadłam kompletnie nic poza ciemnym pieczywem i pomidorami, w każdej możliwej postaci - świeżymi, w całości, w plasterkach, przecieranymi, duszonymi, sprowadzanymi do postaci zupy pomidorowej itp. Nie tyłam wcale. Do 5 miesiąca wprawdzie moje ciało uległo zmianie, talia zaczęła zanikać i czułam ogólne osłabienie (musiałam odstawić jakąkolwiek aktywność fizyczną i mięśnie zaczęły zanikać, ciało tęskniło do jakiegokolwiek ruchu i czułam dosłownie z tygodnia na tydzień spadającą wydolność fizyczną), jednak przyrostu na wadze prawie nie było. I nagle - łup, grom z jasnego nieba! Nie dość że zapałałam miłością do wszelkich ciast i najchętniej zjadłabym każde które znalazło się w zasięgu mojego wzroku (powstrzymywał mnie jedynie zdrowy rozsądek i brak przyzwyczajenia do niezdrowego odżywania), najchętniej robiłabym zakupy w każdej napotkanej cukierni. Oczywiście na drugim krańcu była strach przed przybraniem na wadze i skrajne uważanie na ilość i jakość spożywanych potraw oraz chęć karmienia dziecka zdrowymi potrawami. To jednak nie pomogło zapobiec tragedii: w 5 miesiącu przytyłam nagle prawie 6 kg. Niewiadomo skąd. Lekarka zasugerowała że moga być to zmiany na granicy cukrzycy, mimo braku kwalifikacji do grupy wysokiego ryzyka. Gdy tylko to usłyszałam - postanowiłam zadbać o dietę. Zaczęłam czytać o cukrzycy ciążowej i oczywiście przeraziłam się - te wszystkie rzeczy które mogły grozić rozwijającemu się dziecku, ciężkie porody, ogromna masa urodzeniowa... To wszystko przemawiało do mnie bardzo wyraźnie, zaczęłam wystrzegać się wszystkiego co słodkie, a także zawierające złe węglowodany i generalnie uznawane za niewskazane w diecie "słodkiej ciężarnej".

W międzyczasie, w 22 tygodniu ciąży, wykonałam krzywą cukrzycową, przy obciążeniu 75mg glukozy. Jak to wyglądało w moim przypadku?

Obciążenie glukozą - badanie w mojej przychodni (cmp Warszawa)
Zgłosiłam się rano, na czczo, do gabinetu zabiegowego gdzie pobrano mi krew z żyły. Następnie pielęgniarka przygotowała roztwór (nie musiałam sama kupować glukozy w aptece!) - przy okazji dowiedziałam się, że mogłam przyjść z cytryną do wciśnięcia do niego, aby łatwiej mi się go piło. Nie wiem wprawdzie jaki wpływ miałoby to na wynik, wówczas jedynie żałowałam że tego nie zrobiłam. Wypicie małego kubeczka tej substancji nie należy do najłatwiejszych - jakbyście piły płynny cukier puder. Dla osób nieprzyzwyczajonych do słodyczy może to stanowić wyzwanie.
Następnie należy wyjść i poczekać godzinę na korytarzu. Nie należy nigdzie chodzić, nie wolno niczego pić ani jeść - jakikolwiek wysiłek może wpłynąć na wyniki.
Po godzinie znów pobierana jest krew z żyły, po dwóch kolejny raz.

Wyniki
Wyniki zwykle czekają na Was jeszcze tego samego dnia wieczorem - choć to zależy od przychodni i laboratorium które dokonuje analizy.
Moje były dla mnie niejednoznaczne: glukoza na czczo i godzinę po w normie, dwie godziny po - przekroczenie o 3 jednostki. 3 jednostki. Z jednej strony strach, z drugiej uspokajanie samej siebie dotyczące niewielkiego przekroczenia - ale tymbardziej postanowiłam zapoznać się z jeszcze większą ilością szczegółów na temat cukrzycy ciążowej i na wszelki wypadek trzymać dietę do najbliższej wizyty u ginekologa.

Dieta
Wyeliminowałam wszystko co mogłoby mi szkodzić. W międzyczasie zaczęłam odczuwać uderzenia cukru - np. po zjedzeniu chleba żytniego. Objawiały się silnymi zawrotami głowy, wzrostem ciśnienia, mroczkami przed oczami, tym że robiło mi się generalnie słabo i... zasypiałam. Samo to uczucie jest niezłym motywatorem do zmiany nawyków żywieniowych.
Postawiłam głównie na warzywa, choć nadal jadłam sporo owoców (głównie jabłek i mandarynek oraz grapefruitów), chudy nabiał, kasze, brązowe makarony.
Nie uchroniło mnie to przed... przytyciem kolejnych 6 kg w 6 miesiącu ciąży! Byłam zrozpaczona, zresztą kto by nie był przy takim tempie przybierania na wadze :)
Od lekarza prowadzącego moją ciążę otrzymałam skierowanie do poradni diabetologicznej - niestety okazało się, że zapisanie się na wizytę nie będzie takie proste. Ze względu na opinie o warszawskich placówkach chciałam dostać się do kliniki przy Starynkiewicza - niestety nie miała wolnych terminów do końca roku. Ostatecznie udało mi się zapisać na Karową - wizyta przypadała na 31 tydzień ciąży. Tak więc trzymałam dietę na podstawie intuicji i czekałam na konsultację z diabetologiem...

Klinika Jednego Dnia - Oddział Patologi Ciąży, Szpital przy ul. Karowej (Warszawa)
Często pytacie w Internecie o to jak wyglądają konsultacje w klinice przy Karowej w wypadku rozpoznania cukrzycy ciążowej. Otrzymujecie skierowanie od lekarza, następnie dzwonicie do dowolnej kliniki z poradnią w zakresie prowadzenia ciąży cukrzycowej (w moim wypadku tylko Karowa miała miejsca na 2015 rok) i umawiacie się na wizytę - otrzymujecie instrukcje.
Przyjeżdżacie na Karową na umówioną godzinę - albo nieco później :) Zostawiacie okrycie wierzchnie w szatni na dole, idziecie do windy znajdującej się po lewej stronie za rejestracją i wjeżdżacie na 2 piętro. Tam udajecie się do rejestracji, gdzie zbierany jest wstępny wywiad i zakładana karta - oficjalnie zostajecie przyjęte na 1 dzień do szpitala. Następnie siadacie na korytarzu i czekacie na swoją kolej na badanie KTG. To najgorsza część - ja zgłosiłam się na umówioną 8:30, a na KTG weszłam 3 godziny później... Proponuję więc uzbroić się w cierpliwość oraz koniecznie wziąć coś do czytania.. i jedzenia :)
Samo KTG trwa około 20 minut i jest raczej formalnością (o ile nie dzieje się nic niepokojącego), jednak nie dostaniecie nawet pasów podtrzymujących czujniki, trzeba więc nastawić się na chwilę niewygody.
Po KTG otrzymujecie opis badania i przechodzicie na oddział patologii ciąży do wspólnego pokoju, w którym czekacie na wywołanie przez lekarza, a następnie spotkanie z dietetykiem. Sam oddział to klasa w porównaniu z czekaniem na KTG na niewygodnej drewnianej ławeczce - skórzane fotele uszaki, a w pokoju gorąca herbata i kanapki z chudą wędliną :)
Ginekolog przeprowadza z Wami wywiad oraz przeprowadza badanie i pobiera wymaz z pochwy w celu sprawdzenia zakażenia paciorkowcami (badanie GBS, potrzebne do przyjęcia do szpitala podczas porodu, standardowo wykonywany po 34 tygodniu ciąży, ale dzięki temu będziecie miały to już z głowy).
Na koniec następuje pogodanka z dietetykiem - tłumaczy ona zasady żywienia podczas ciąży cukrzycowej, instruuje jak mierzyć cukry, co robić w wypadku przekroczeń, jak używać glukometru.
Po zakończeniu szkolenia każda z dziewczyn otrzymuje wypis z Kliniki z dalszymi instrukcjami (m. in. - konieczność zgłoszenia się w określonym terminie po wyniki badania GBS, kontaktu w wypadku przekroczeń cukrów) oraz receptę na paski do określonego glukomentru (sam glukometr otrzymujecie bezpłatnie w pobliskiej aptece na Mariensztacie, kupno 3 opakowań igieł i pasków na otrzymaną receptę to koszt około 50 zł).
Muszę tu zaznaczyć, że wprawdzie nie dowiedziałam się zbyt wielu rzeczy i miałam ogromne poczucie straconego czasu przez bezproduktywne oczekiwanie na KTG, jednak każda osoba z personelu była niezmiernie miła, życzliwa, konkretna i udzielała mi odpowiedzi na wszystkie moje pytania.
Co więcej - gdy po tygodniu nie udało mi się unormować wyników, nie miałam problemów ze zgłoszeniem się do dietetyka w celu uzyskania porady co mam robić dalej, podobnie jak kolejne dwa razy gdy uzyskiwałam porady drogą telefoniczną.

Pomiary cukru
Same pomiary nie są trudne, choć za pierwszym razem użycie glukometru może wydać się nieco przerażające - należy pokonać barierę i nakłuwać palce kilka razy dziennie, tylko po to aby zebrać kroplę krwi na pasek i sprawdzić wynik jaki wskaże urządzenie.
Dla mnie trudnością okazał się fakt, że mimo kilku tygodni diety nie miałam unormowanych cukrów. O ile po posiłkach byłam w stanie w ciągu tygodnia uzyskać zadowalające wyniki, na podstawie dość szybkiej eliminacji produktów podnoszących cukier, o tyle na czczo codziennie miałam przekroczenia. Było to bardzo frustrujące po tak długim czasie i po trzymaniu się dość rygorystycznej diety. Tu z pomocą przyszła mi dietetyk z Karowej, która powiedziała mi coś, co nie od razu było dla mnie logiczne - za mało jadłam, a to powodowało zbyt wysokie wskazania. Otóż jeśli trzustka nie pracuje zbyt długo - poziom cukru wzrasta. Gdy jemy za mało (w obawie o podwyższenie cukru) - nie tylko dziecko się denerwuje, ale również trzustka nie ma czego przerabiać, zasypia i organizm zalewa wyrzut cukru. Tak więc w moim wypadku skończyło się na czymś, czego nie wyobrażałam sobie w "normalnym", przedciążowym, życiu - 8 posiłkach na dobę.

Rytm dnia został podporządkowany cukrzycy:
7.30 - pobudka i mierzenie cukru na czczo
7.35 - leki hormonalne i pół godziny odpoczynku
8.30 - pierwsze śniadanie
9.30 - drugie śniadanie
11.00 - trzecie śniadanie
13.30 - zupa
16.00 - obiad
19.00 - podwieczorek
22.00 - kolacja
01:00 - posiłek przed snem

Brzmi jak wariactwo? Owszem, a jeśli dodam do tego, że z czasem coraz więcej rzeczy "wywala" cukier i dieta staje się coraz bardziej ograniczona, co prowadzi do kłopotów z utrzymaniem sensownej dobowej wartości kalorycznej przy tylu posiłkach... no cóż.
Przyjmowanie insuliny nie jest szkodliwe dla matki ani dla dziecka - w wypadku cukrzycy ciążowej niejednokrotnie spotkanie się z tym zdaniem. Jednak ja osobiście chciałam uniknąć jej przyjmowania, dlatego z całych sił skoncentrowałam się na sterowaniu dietą w taki sposób, aby tego dokonać. Spowodowało to tyle że w 8 miesiącu ciąży ledwo udawało mi się dobijać do 1500 kcal, a w 9 miesiącu poziom ten waha się w zależności od dnia 800-1400 kcal, ale decyduję się na to tylko ze względu na to, że wyniki badań dziecka są prawidłowe, a Kazik w końcu zaczął prawidłowo przybierać na wadze (wcześniej był nieco poniżej średniej centylowej). Wprawdzie ja nadal tyję (fakt że już nie tak wiele, ale jednak będę miała przed sobą ogrom pracy po porodzie), ale Kazik ma się świetnie, a ja unikam przyjmowania insuliny. Dlatego, mimo tego że zdarza mi się chodzić głodnej, złej, a po nocach śnią mi się kanapki z pieczywem, serem żółtym i pomidorami - zamierzam dotrwać do końca, nie zostało już zbyt wiele :)

Z czego musiałam zrezygnować?
Oczywiście ze słodyczy, w następnej kolejności ze wszystkiego co zawierało mąkę - makaronów, ciast, pieczywa (nawet pieczywa IG), później z kolejnych rzeczy - ryżu, ryżu dzikiego i brązowego, makaronów durum, ziemniaków, większości gotowanych warzyw, płatków, zbóż, większości kasz...

W 39 tygodniu ciąży mój przykładowy jadłospis wygląda tak:
1. śniadanie - 1 kromka pieczywa chrupkiego + 1/2 plasterka sera żółtego + ogórek kwaszony
2. śniadanie - 2 kromki pieczywa chrupkiego + 1 plasterek sera żółtego + ogórek kwaszony + świeży ogórek
3. śniadanie - serek wiejski + papryka lub kefir
zupa - krem z brokułów lub zupa grzybowa lub zupa kalafiorowa
obiad - 50 gram kaszy gryczanej lub 40 gram makaronu durum plus warzywa duszone lub duszona kapusta kwaszona plus dużo surówki
podwieczorek - 150 gram twarogu białego zmieszanego z łyżką kakao gorzkiego i z cynamonem lub łyżka masła orzechowego i mandarynka lub starte jabłko z cynamonem
kolacja - mały niedojrzały banan + gorzkie kakao lub wasa z serem białym i warzywami lub surówka
posiłek przed snem - gorzkie kakao lub twaróg lub kawałek wasy

Czemu śniadanie dzielę na 3? Bo większe porcje na określony posiłek powodują wzrost cukru. To oznacza, że nie mogę na pierwsze śniadanie zjeść np. 2 kawałków wasy, albo że w pierwszej części dnia nie mogę zjeść sera białego itd.

I wiecie co? To kwestia przyzwyczajenia :) Większość dziewczyn, o ile trafią do diabetologa wcześniej i mają możliwość dokonywania poziomów cukru od wczesnych tygodni - podczas ciąży tyją niewiele, a w niektórych okresach nawet chudną. I mimo tego, że wszystkie śnimy po nocach o tym, czego nie możemy zjeść, a na co w ciąży mamy tak ogromną ochotę (konieczność przebywania na diecie w ciąży to prawdziwe okrucieństwo :)) - po porodzie będziemy miały zdrowe nawyki, a nasze dzieci nie są obarczane podczas tych kilku miesięcy śmiecowym jedzeniem. Tak więc - nie ma tego złego, i z tego założenia powinnyście wychodzić jeśli zapadnie diagnoza! :) Wszystko to tylko kwestia przyzwyczajenia i nie poddawania się.

Co mi pomogło
Na pewno rozmowy z innymi dziewczynami, które znalazły się w tej samej sytuacji. Bardzo szybko trafiłam na grupę słodkich ciężarnych na FB - na początku tylko czytałam, ale było to wystarczające. Na grupie znalazłam wiele cennych porad, dokumentów dotyczących tego czym jest choroba, jadłospisów, sposobów na liczenie wymienników węglowodanowych, listy produktów i czynności obniżających poziom cukru po posiłkach - słowem kopalnię wiedzy, która jest niezbędna na początku, gdy czujemy się pozostawione same sobie i zagubione w tym wszystkim.
Grupa przydaje się również w wypadku wątpliwości - zawsze znajdzie się osoba, która już przerabiała daną sytuację i podzieli się radami :)
I przede wszystkim - w końcu mamy z kim porozmawiać na temat niepokojów które nas dręczą (co robię źle? czy dziecko na tym nie ucierpi?) w atmosferze zrozumienia ("zwyczajni" znajomi zwykle uważają że nasza dieta to ograniczenie słodyczy, nic więcej, i nie widzą w tym niczego trudnego), łatwiej jest również utrzymać motywację do prawidłowego postępowania, chwalić się postępami, unikać niepowodzeń itd.
Dziewczyny - dziękuję Wam za te wspólne tygodnie! :)

Pamiętaj - jeśli podejrzewasz u siebie cukrzycę - porozmawiaj o tym z lekarzem.
Jeśli dojdzie do pozytywnej diagnozy - nie załamuj się, kiedyś tej jednostki chorobowej nie diagnozowano, a słodkie ciężarne rodziły zdrowe dzieci. Nie pobłażaj sobie jednak - zrób wszystko aby zachować zdrowie swoje i swojego dziecka.
Poświęć tyle czasu ile potrzebujesz na dokształcanie się. Pogódź się z tym że przynajmniej na początku życie będzie się kręciło wokół jedzenia, jego przygotowywania i pomiarów cukru. Wkrótce wszystkiego się nauczysz i ten cały chaos nie będzie taki straszny.
Powodzenia!

Sprawdźcie na początek:
http://slodkiemamy.edu.pl/
Grupa Cukrzyca Ciążowa na FB
Dieta dla Ciężarnej Cukrzycowej - wg szpitala Karowa


Kilka przydatnych przepisów:
- surówki dla cukrzycówek
- krem brokułowy
- pizza z kalafiora
- sernik bez mąki i cukru
- deser kakaowo-truskawkowy
- orzeźwiająca woda
- pasztet z pora
- zupa miso
- zupa grzybowa
- kiszone cytryny
- bazyliowe guacamole
- zupa kalafiorowa
- mus imbirowy
- sałatka z avocado

0 komentarze: