Recenzje recenzje!

lutego 21, 2016 1 Comments

Całe noce obserwuję mój skaczący brzuch, który nie tylko nie chce ze mną współgrać i ułożyć się w spokoju, ale ciągnie, boli, a kiedy protestuję - boksuje po jajnikach. No cóż, pozostało mi pogodzić się z brakiem snu i długimi ciemnymi godzinami podczas których niecierpliwie kręcę się z jednego obolałego boku na drugi.

Aby jednak nie marnotrawić tego czasu tak totalnie - naturalnie zaczęłam nadrabiać zaległości w zakresie literatury oraz filmu. Nie muszę jednak chyba tłumaczyć, że wobec totalnego zmęczenia zazwyczaj wybieram formy przystępne, lekkie, niewymagające nadmiernego używania wszystkich zwojów. Nie spodziewajcie się tu skrótów z czegokolwiek bardziej ambitnego!

Porecenzuję Wam trochę, może Wasze wypalone ciążą, obeschłe niczym orzeszki ziemne, mózgi również ucieszą się na możliwość zajęcia się czymś innym niż tylko stękaniem :)

Na początek kilka starszych historii, które towarzyszyły mi podczas pierwszych takich nocy - wówczas jeszcze łudziłam się, że to długo nie potrwa.


Krew na śniegu, Jo Nesbo
      Najnowsza powieść Nesbo, mimo jej niewielkich rozmiarów, trzyma w napięciu do ostatniej strony. Książka nie należy do znanej serii o przygodach detektywa Harry’ego Hole, a jednak jej autor zdecydowanie wzbija się na wyżyny.
Główny bohater, Olav, zarabia na życie jako płatny morderca. Trzyma się z daleka od innych ludzi i reprezentuje raczej aspołeczny typ zachowania. Pewnego dnia jego świat wywraca się do góry nogami – dostaje zlecenie i z góry domyśla się, że niezależnie od dalszego przebiegu zdarzeń na ich końcu znajdzie się w niekomfortowej sytuacji. Sprawę pogarsza fakt, że zakochuje się w obiekcie, który ma unicestwić. Jakiego wyboru dokona? Kto okaże się godny zaufania, a kto zwiedzie ostrożnego do tej pory Olava? Do ostatniego zdania nie można mieć pewności jak potoczy się ta historia. Jedyną słabszą stroną tej pozycji jest fakt, że da się ją przeczytać tak szybko….



Armagedon w retrospektywie, Kurt Vonnegut

      Książkę odkryłam przypadkiem, zakamuflowaną na zapomnianym regale… w supermarkecie. Wystarczy do tego dodać jej atrakcyjną cenę i wszystko jest jasne – musiała tam czekać specjalnie na mnie!
„Armagedon” to zbiór niepublikowanych do tej pory krótkich form literackich, odnalezionych po śmierci autora w jego szufladzie. Zawiera 10 opowiadań, wspomnienie wojenne, list z frontu do rodziców oraz przemówienie z 2007 roku, którego pisarz nie zdążył już wygłosić i w jego imieniu odczytał je jego syn. Syn odgrywa w książce niemałą rolę – napisał bowiem wstęp. Przyznaję, że zdarza mi się pomijać wstępy, czytać je dopiero gdy czuję niedosyt po przeczytaniu całej książki lub zupełnie o nich zapominać. Tu jednak celowo zwracam Waszą uwagę – warto jest oddać się dodatkowej przyjemności płynącej z tych kilkunastu stron. Vonnegut którego znamy, nieco zgorzkniały, naznaczony historią, ironiczny lub sarkastyczny  dzięki tym zdaniom odkrywa przed nami nową twarz – w jego słowach zaczynamy dostrzegać jeszcze większą precyzję, a w kolejnych dziełach tytaniczną pracę.
Książka zilustrowana jest scanami oryginalnych pism oraz zabawnymi szkicami autorstwa Voneguta, a w tle odnajdujemy znajomy sarkazm, prowadzący czytelnika przez świat wojny i pokoju. Jest to pozycja dostępna zarówno dla osób oczytanych z twórczością autora, jak również dla początkujących – zawiera również teksty lżejsze, a samo tytułowe opowiadanie to utrzymana w konwencji lekkiej grozy historia dwóch naukowców polujących na diabła.


Twoje dzieci to twoja wina!, Larry Wingel
 

      Na tę książkę wpadłam dosłownie przypadkiem – wypadła na mnie spomiędzy innych pozycji, ciasno upchniętych na półce pełnej przecenionych książek. Być może nie zwróciłabym na nią uwagi, gdybym akurat nie znajdowała się w fazie przerażenia faktem konieczności wychowania dziecka, które miało pojawić się na świecie za kolejnych kilka miesięcy. I tym oto sposobem kompulsywnie dokonałam zakupu – od razu zaznaczę, że zakupu którego później ani chwilę nie żałowałam.
Z pewnością nie jest to pozycja dla wszystkich, a już tym bardziej nie dla osób skrajnie konserwatywnych. Jeśli jednak posiadacie otwarty umysł i zdanie innych, nawet kontrowersyjne, nie tyle budzi w Was sprzeciw, co pobudza do myślenia – warto po nią sięgnąć.
Autor jest trenerem rozwoju osobistego i jednym z najlepszych motywacyjnych mówców w Stanach Zjednoczonych, a do pisania o dzieciach upoważnia go ich posiadanie oraz wychowanie na odpowiedzialnych i samodzielnych dorosłych. W książce znajdziemy zresztą wiele przykładów z jego własnego doświadczenia oraz z etapu wychowywania jego synów i to te historie wywierają największe wrażenie i pozwalają sobie uzmysłowić, jaki wpływ na młodego człowieka ma postępowanie jego rodzica.
Autor porusza się po obszarach takich jak główne aspekty wychowania, komunikacja, zaangażowanie, dyscyplina, karanie, mówienie o seksie, uczenie wartości pieniądza, relacje rodzinne i międzyludzkie ogółem, a także wielu pobocznych ale istotnych w dzisiejszych czasach – wyglądzie dziecka, jego wadze, chęci posiadania gadżetów itp.
Polecam wszystkim przyszłym oraz obecnym rodzicom, którzy refleksyjnie podchodzą do tematu kształtowania „nowego człowieka” i…. nie chcą mieć do siebie pretensji o to, że ich dzieci to ich wina!

Poślubiona korporacji, Marta Rogala

      Bohaterką książki jest 30-letnia Waleria Ross, która spełnia swoje marzenia o pracy w wielkiej korporacji. Ambitnie podchodzi do powierzonych jej zadań i wpada w wir pracy – zanim się orientuje jej życie kręci się głównie wokół spraw służbowych, na te prywatne nie starcza czasu oraz siły. Wykorzystywana przez szefa, nierozumiana przez współpracowników, niedoceniana i pracująca ponad siły singielka, która coraz częściej sięga po alkohol – to przykry obrazek, który maluje przed nami autorka, w założeniu próbując ukazać świat wielkich korporacji z wyolbrzymieniem i ironią, w praktyce jednak pokazując przykrą prawdę dotyczącą wielu osób.
Jak zorientować się, że macki korporacyjne oplotły już całe ciało oraz jak się z nich uwolnić i czy jedynym rozwiązaniem jest kategoryczne odcięcie się od takiego świata?

Książka składa się z dwóch części, czyta się ją nierównomiernie. Część pierwsza to rozdziały pisane tylko przez bohaterkę książki, pracującą w korporacji singielkę, pełne ciężkich przemyśleń, goryczy i braku zmiany. Część druga to ułożone naprzemiennie rozdziały z narracją prowadzoną przez bohaterkę oraz jej siostrę – taki zabieg dodaje książce dynamizmu i powoduje, że dużo przyjemniej się ją czyta. Osobiście preferowałabym aby cała powieść utrzymana była w tej konwencji, niezależnie jednak od tego – po pozycję sięgnąć warto, choćby ku przestrodze. 

1 komentarz: